jednakże wczorajszy zapach popołudniowego, czerwcowego, ciepłego deszczu wciąż krąży w moich nozdrzach (okropne słowo :P zdaje się jeszcze pogłębiać kompleks związany z rozmiarami wspomnianej części ciała) wywołując kolejne fale radości i przyjemności tego niepowtarzalnego betonowego zapachu.
powodowana silną potrzeba podzielenia się tym uczuciem przypomniałam sobie o blogu, z mocnym postanowieniem regularnego powracania tutaj :)
w zasadzie to lubię deszcz... oczywiście najbardziej lubię go zza szyby, rzecz jasna od wewnętrznej strony patrząc z perspektywy mieszkania.
nawet moja popielniczka balkonowa się szerzej uśmiecha :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz