z jednej strony tak mi spieszno i tęskno do stabilizacji, uporządkowania, stałości i powtarzalności.
do zamknięcia obowiązków i przyjemności w jakieś oficjalne ramy.
a z drugiej strony uwielbiam miasto w tych porach, kiedy nikogo tam nie ma, bo wszyscy zorganizowani muszą być akurat gdzie indziej. a ja jestem tam wtedy, kiedy chcę. i lubię nie musieć mieć przy sobie zegarka.
chociaż jednak czasem taka bezkształtność i wolność męczy jednak bardziej, niż odpręża.
nie można mieć jednak wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz