w takie dni jak dziś, kiedy trzeba się zmierzyć z faktem, że nic pożytecznego już z niego nie wyniknie (przynajmniej w sensie naukowym) lepiej sobie oficjalnie odpuścić. bardziej się opłaca, niż udawanie cośrobienia.
Niezawodny sposób na oderwanie się od otaczającej rzeczywistości - mój NAJUKOCHAŃSZY (nie-najlepszy, nie-najciekawszy, nie-najbardziej interesujący) ale właśnie NAJUKOCHAŃSZY, porywający wszystkie zmysły, przy którym po prostu dusza tańczy.
już wiem jaką muzykę muszę sobie znowu załadować na ipoda :) znowu się stęskniłam za tym soundtrackiem!
mój najukochańszy też. taki do ktorego się wraca i ogląda za każdym razem z takimi samymi wypiekami na twarzy.
OdpowiedzUsuń