zawartość zmienna jak moje nastroje. i o to tutaj właśnie chodzi.

wtorek, 31 lipca 2012

[ut]

właśnie przed kilkoma minutami wystartował sierpień...

wprawdzie ja zrobiłam mały falstart odnośnie moich sierpniowych postanowień, ale tym lepiej dla mnie :) jestem o jeden dzień na plusie.

o-oł !!!
jakoś te jarzębiny niebezpiecznie czerwone...
natura mnie ostrzegła, że czas zabrać się do pracy.

procedura uruchamiania trybu egzaminacyjnego włączona.

 

budzik włączony! czas alarmu: 7.07 / 7 dni w tygodniu. czas start!


sobota, 28 lipca 2012

wtorek, 24 lipca 2012

obiadowo

marynowany bakłażan z czosnkiem w oliwie z oliwek i tymianku
+
grillowany łosoś w koperku

położone sałacie (głownie rukoli)
+
bagietka z masłem czosnkowym.

moim skromnym zdaniem - pycha :)

 



wciągające :)

zastanawiam się sama, co mi sprawia największą frajdę: gotowanie, jedzenie, czy fotografowanie.

to chyba super połączenie po prostu. uzależniające. już od rana myślę, jak będzie się komponował koperek na moich obiadowych szaszłykach łososiowych ;)

obietnica powiedziana sobie w serce niniejszym tutaj publicznie ogłaszam (no bo do dzienniku ustaw jej raczej nie opublikują), coby nabrała mocy powszechnie obowiązującej: jeśli kiedyś przyczyna i skutek w postaci: lubię gotować -> mogę to opublikować, zamienią się miejscami i motywacją gotowania będzie pstryknięcie kilku fotek, to w tym dniu zarzucę moją blogową działalność. tak mi dopomóż... moje sumienie :P

ŚNIADANIOWO
 

to ja się zabieram za obiad :)

poniedziałek, 23 lipca 2012

mlinci

(ponoć) smak słowenii.

niestety nastąpiła konieczność dodania słówka w nawiasie, jako że w czasie naszych mikrowakacji w tym pięknym kraju nie mieliśmy okazji skosztować, będąc nieświadomi istnienia tego specjału.

ale brak własnoręcznie nadrobiony :)


 kluseczki MLINCI:

do mąki z dodatkiem soli (rangę moich mlinci podniosła SŁOWEŃSKA sól morska) dodawać taką ilość wody, żeby dało się zagnieść na ciasto, mocno rozwałkować i piec w piekarniku aż się zarumieni z obu stron (będzie wyglądało jak maca). ostudzić. pokruszyć. gotować do miękkości. i w zależności od tego z czym je podajemy ewentualnie po ugotowaniu znów zapiec w piekarniku w celu wysuszenia

niestety ja moich mlinci nie uwieczniłam w tym jedynym apetycznie wyglądającym etapie - na sucho ;) trzeba otwarcie przyznać, że efekt wizualny nie jest najmocniejszą stroną tego dania. może oczy są trochę niedopieszczone, ale kubki smakowe w pełni usatysfakcjonowane. chociaż w sumie ich radość w dużej mierze uzależniona jest od tego, z czym powyższe kluseczki zaserwujemy.

mnie chodziło po głowie coś grzybowego, dopisałam więc do mojej listy zakupów (przy)boczniaki ;) jednakże poniedziałkowe zaopatrzenie sklepów uprościło moje menu, i mlinci wylądowały na talerzu w towarzystwie pieczarkowym. (normalnie w sklepie NIC nie było :P)

ogólnie wrażenia kulinarne zaliczone do pozytywnych (choć jak to za pierwszy razem idealnie nie było - danie musiało wrócić ze stołu do fazy wcześniejszej) i dostanie z pewnością kolejną szansę, jednak chyba w odsłonie tradycyjnej, to jest z mięsem. hmmm, już czuję zapach gulaszu mocno przyprawionego moimi importowanymi (ze słowenii oczywiście) liściami (liśćmi?) laurowymi :)


skoro głód zażegnany to jeszcze porcja sLOVEnii dla pozostałych zmysłów:


   

   

piątek, 20 lipca 2012

los tomatos





gwóźdź (jakież przyjazne obcokrajowcom słowo) programu :)

przechodząc obok straganu uświadomiłam sobie, że przecież je lubię, a jakoś nie wykorzystuję ich potencjału właśnie teraz, kiedy są pachnące, mają smak i zapach.
tak więc trafiły do mojego koszyka jako pierwszy produkt, wokół którego jadłospis musiał się jakoś dopasować, jak puzzle. Nie miał wyboru :)

jako, że niespecjalnie
mam ochotę opisywanie wersji dla tępych w kuchni ;) to powiem tylko co jeszcze trafiło do mojego koszyka, resztę ta się wydedukować z zamieszczonych dodatków graficznych :)  lista zakupów:
-kuskus
-mięso mielone wołowe (pierwszy raz po obejrzeniu filmu dotyczącego produkcji żywności, którego nie polecam! kupiłam mięso... ale tak jakoś nie umiałam się nim delektować beztrosko... pewne obrazy mam wciąż jako żywe przed oczami)
-cebula, czosnek
-zioła (świeże i suszone: bazylia, rozmaryn, zioła prowansalskie)
-sól, pieprz i takie tam typowe przyprawy - duuużo.

Danie musi pachnieć !!!    :)

i szybki deser.




piątek, 13 lipca 2012

za nimi nie dojdziesz...

Miłość nigdy nie daje i nie dawała
szczęścia, wręcz przeciwnie
-
zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy,
podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań,
dręczą nas wątpliwości.

Na prawdziwą miłość składa się EKSTAZA i UDRĘKA.

I choć miłość jest jak pszczoła, która żądli - ileż daje miodu...


środa, 4 lipca 2012