zawartość zmienna jak moje nastroje. i o to tutaj właśnie chodzi.

piątek, 20 lipca 2012

los tomatos





gwóźdź (jakież przyjazne obcokrajowcom słowo) programu :)

przechodząc obok straganu uświadomiłam sobie, że przecież je lubię, a jakoś nie wykorzystuję ich potencjału właśnie teraz, kiedy są pachnące, mają smak i zapach.
tak więc trafiły do mojego koszyka jako pierwszy produkt, wokół którego jadłospis musiał się jakoś dopasować, jak puzzle. Nie miał wyboru :)

jako, że niespecjalnie
mam ochotę opisywanie wersji dla tępych w kuchni ;) to powiem tylko co jeszcze trafiło do mojego koszyka, resztę ta się wydedukować z zamieszczonych dodatków graficznych :)  lista zakupów:
-kuskus
-mięso mielone wołowe (pierwszy raz po obejrzeniu filmu dotyczącego produkcji żywności, którego nie polecam! kupiłam mięso... ale tak jakoś nie umiałam się nim delektować beztrosko... pewne obrazy mam wciąż jako żywe przed oczami)
-cebula, czosnek
-zioła (świeże i suszone: bazylia, rozmaryn, zioła prowansalskie)
-sól, pieprz i takie tam typowe przyprawy - duuużo.

Danie musi pachnieć !!!    :)

i szybki deser.




1 komentarz:

  1. jak tylko będę miała dla kogo przygotować kolację, to wykorzystam ten przepis i się potem pochwalę jak wyszło :)

    OdpowiedzUsuń